Treningi

Dzień który zaczął się marnie …

marnie skończy się … ale parafrazując słowa mojej jednej z ulubionych piosenek: dzień który zaczął się pięknie, pięknie skończy się …

a zaczął się naprawdę dobrze … słońce zaświeciło i od razu energii do życia przybyło 😉 postanowiłam w związku z tym po raz kolejny podjąć próbę i zmierzyć się ze sobą i swoimi słabościami. Włożyłam zatem buty, ubrałam spodnie dresowe, ulubioną bluzę i wyruszyłam w las. Tak, ten las, w którym to po raz ostatni byłam w sierpniu, i w którym to ponadrywałam ścięgna w swojej kostce.

No i co? Mimo trudności, mimo obaw przebiegłam swój standardowy odcinek. I po raz pierwszy bez bólu w kostce. Mam nadzieję, że to dobry znak i będę już mogła na stałe wrócić do biegania, bo jak do tej pory próby, były tylko próbą i nic dalej z tego nie wychodziło. A dzisiaj widzę nadzieję …

Wielkimi krokami nadchodzi nowy rok. Nowe postanowienia. Hmmm. Cóż by sobie postanowić. Rano pomyślałam, że moim marzeniem jest powrócić jak najszybciej do biegania. Zatem chciałabym, abym miała siłę wspomóc siebie, aby marzenie mogło się spełnić. Bo jak dobrze pamiętam, to wiosną przede mną – półmaraton. Tylko teraz nie wiem czy jestem w stanie się do niego przygotować …. ale czas pokaże.
Zaniedbałam też pisanie bloga. Tylko co pisać skoro się nie biega. Nawet do tego straciłam motywację 😦

Zdjęcie zrobiłam dzisiaj w lesie. Zdziwiłam się trochę, bo drzewa zaczynają budzić się do życia. Wypuszczają pąki. Chyba trochę za wcześnie jeszcze …

2 komentarze do “Dzień który zaczął się marnie …

  1. Trzymam kciuki za realizację postanowień noworocznych i życzę wytrwałości w dążeniu do celu.

    Ja też mam swoje biegowe postanowienia, co bardzo mnie motywuje do ciężkiej pracy.

    Pozdrawiam.

Dodaj komentarz